O tym, co się działo w dzień na „białej szkole”, wszyscy dobrze wiedzą, gdyż brali czynny udział w zajęciach. Co się jednak działo w nocy, zaraz Wam opowiem.
Otóż, pierwsza noc, chociaż późno się zaczęła (trudności z zaśnięciem w nowym miejscu), minęła jednak spokojnie. Około 5 rano zaglądnęłam do sypialni dziewczynek i zobaczyłam, że jedno z łóżek jest prawie puste (była tam tylko poduszka). „Serce podeszło mi do gardła” , ale gdy tylko wzrok przyzwyczaił się do ciemności, zauważyłam, iż na sąsiednim łóżku śpią dwie koleżanki. „Zguba się znalazła!” Przesunęłam śpiącą „intruzkę” na swoje miejsce i wówczas zauważyłam, że na innym posłaniu śpi skulona uczennica bez kołdry. Okazało się, że sąsiadka z prawej strony zrzuciła swoje nakrycie na podłogę, więc zabrała przyjaciółce jej kołderkę.
Druga noc minęła spokojnie, bez problemów, chociaż wieczorem jedna z dziewczynek poczuła ból głowy. Pani pielęgniarka podała jej lek, mama uspokoiła córkę w telefonicznej rozmowie i jak się niebawem okazało, wszystko ułożyło się dobrze.
W trzecią noc dziewczynki usnęły spokojnie, pięciu chłopców również, ale jeden – najmłodszy uczestnik ( niedawno skończył 8 lat) miał problem z zaśnięciem. Jednak chwila z wychowawcą i panią dyrektor wystarczyła, aby i ten uczeń szybko usnął.
W końcu nadeszła czwarta noc, Pani dyrektor, stałym już zwyczajem, czytała chłopcom „Przygody żołnierza Wojtka” oraz „Afrykę Kazika”. Wszyscy wysłuchali też bajki z radiowęzła, ale usnęli tylko nieliczni. Wszystkiemu winna była „zielona noc”. Chłopcy chcieli wysmarować pastą do zębów śpiące koleżanki, one zamierzały odwdzięczyć się tym samym. Wychowawczynie liczyły na to, że sen zmorzy uczestników wyjazdu. Nic bardziej mylnego! Owszem, część dzieci usnęła, ale zostało dwóch chłopców i kilka dziewczynek, żądnych nocnej przygody z pastą w roli głównej. W końcu doszło do konfrontacji. W sypialni dziewczynek pojawili się dżentelmeni uzbrojeni w tubki pasty. Dziewczynki pozwoliły najpierw posmarować kilka śpiących koleżanek, ale gdy podeszli do liderek – nastąpił atak. Trzy uczennice wyskoczyły z łóżek i o mało nie przewróciły wychowawczyni, która próbowała zapobiec wędrówce na piętro. Bezskutecznie. Gromada kilkorga trzecioklasistów i dwóch pań nauczycielek pozwoliła sobie na małe malowanie pastą. Dla dzieci była to nowość, dla pań – powrót do przeszłości.
Niestety, ta noc nie była tylko chwilą zabawy. Po zakończeniu „pastowania” okazało się, że jedna z dziewczynek skarży się na migrenowy ból głowy. Nie przyznała się ona do tego faktu wcześniej, aby móc brać czynny udział w „zielonej nocy”. Po podaniu lekarstwa i zrobieniu zimnego okładu, dziewczynka spokojnie usnęła. Zdenerwowani rodzice (znając dolegliwości córki) zaproponowali, że przyjadą i zabiorą ją do domu. Nasza mała bohaterka zdecydowanie odmówiła. Rano po dolegliwości nie było śladu, za to było o czym opowiadać.
Wszyscy uczestnicy wyjazdu z klasy III a i III b spisali się na medal! Nikt nie robił marudził, wszyscy zachowywali się świetnie, wzajemnie sobie pomagali i kibicowali (np. w czasie konkursów). A gdy trzeba było przysiąść do konkursowych zadań matematycznych, nikt nie protestował.
Wielkie brawa należą się też RODZICOM, którzy zachowali spokój, zaufali wychowawcom i kontaktowali się z dziećmi sporadycznie. A nawet wykorzystali nieobecność córki bądź syna, na spotkanie we własnym gronie w miłym lokalu gastronomicznym (szkoda tylko, że bez wychowawcy).
Podsumowując, „biała szkoła”, pomimo silnych mrozów okazała się wyjazdem bardzo udanym i satysfakcjonującym zarówno dzieci, jak i opiekunów – chociaż ci ostatni byli dość zmęczeni. Regeneracja nastąpiła jednak szybko, a miłe wspomnienia pozostaną na długo.
Serdeczne podziękowania kieruję do:
- Pani Dyrektor Elżbiety Wilk, która każdego dnia przyjeżdżała do nas wieczorem, a rano jechała do szkoły, brała czynny udział w różnych zajęciach wieczornych,
- koleżanki Danuty Machoń, która zainspirowała nas do tego wyjazdu, podzieliła się trafnymi spostrzeżeniami i uwagami (po styczniowym pobycie w DWD), co z pewnością pomogło nam lepiej spędzić te 5 dni,
- księdza Grzegorza Flisa, który zrobił nam wszystkim niespodziankę i odwiedził nas w Rymanowie Zdroju.
DZIĘKUJĘ SERDECZNIE – Beata Kucab